Jak mówią rzecznicy urzędów bezrobotni złożyli przez pół roku tyle wniosków o dotacje ile w całym ubiegłym roku. W Białymstoku na przykład przez cały ubiegły rok do urzędów wpłynęło 600 formularzy, w tym roku już 400. W Gdańsku przez pierwsze 6 miesięcy 2009 roku urzędnicy otrzymali już więcej zapytań niż przez cały rok 2008, bo okło 600.
Także dane GUS potwierdzają tę tendencję. Liczba pracodawców i osób pracujących na własny rachunek wzrosła w stosunku do pierwszego kwartału 2008 roku o 80 000.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Kluczowa jest z pewnością dekoniunktura, z którą mamy do czynienia. W czasie kryzysu ludzie chętnie podejmują się własnego zajęcia, ponieważ jest to dla nich jedyny sposób na przetrwanie.
Wiele osób już straciło albo obawia się utraty etatu w swoim zakładzie pracy, a ofert wolnych posad nie przybywa.
Petenci, którzy otrzymali już dotacje informują o tym znajomych i krewnych, co napędza cały proces.
Niestety wraz z napływem wniosków topnieją zasoby finansowe urzędów pracy. Na wypłatę świadczeń dostały one bowiem mniej pieniędzy niż w ubiegłym roku. Już teraz zużyto 76% funduszy.
W większości placówek pieniądze dostają tylko te osoby, które przedłożą najlepszy biznesplan. Inne odprawiane są z kwitkiem.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Gazeta Prawna”.
Adres internetowy:
gazetaprawna.pl